W ramach oferty kulturalnej przygotowanej dla dorosłych widzów Nasielski Ośrodek Kultury zaprosił ich, 18 stycznia br., wieczorem na spektakl pt. „Niemy Kelner”, przygotowany przez Kampanię Teatralną. W rolach głównych wystąpili: Piotr Szwedes wcielający się w postać Gusa oraz Mikołaj Roznerski, grający Bena.
Sztuka wywołała duże zainteresowanie wśród nasielszczan, stąd dość szybko rozeszły się wszystkie bilety. Czy było warto pojawić się tego dnia w NOK? Głosy są podzielone co do samego odbioru spektaklu. Okazało się, że jest duża grupa fanów aktorów, w bardzo przychylny sposób wypowiadających się o ich grze. Jak wszędzie znaleźli się też tacy, którym sztuka nie przypadła do gustu. W czym rzecz? Akcja rozgrywała się w pokoju, który także można nazwać magazynem hotelowym. Dwa łóżka, skrzynki po alkoholu, w centralnej części sceny dziwny metalowy komin, który okazał się być windą towarową prowadzącą do restauracji albo byłej restauracji, bo to jasno nie zostało powiedziane. Dwóch gangsterów Ben i Gus, wydawało się, że żyjący w dobrej komitywie, szykują się do kolejnej roboty. W pierwszej kolejności rozliczyli się z mężczyzną, którego zamordowali i schowali do łóżka. Co było dalej? Sytuacje, z którymi się mierzyli oscylowały między absurdem a rzeczywistością, śmiechem i tragedią. Cała sztuka oparta była na połączeniu komedii, groteski i thrillera. Stąd nie powinna dziwić używana przez gangsterów nomenklatura, nie mniej jednak ilość wulgaryzmów użytych w sztuce u części publiczności nie wywołała aprobaty. Rodzi się też pytanie, czy publiczność jest gotowa na tego rodzaju humor. Na pewno w Nasielsku przełomowym momentem w sztuce był pierwszy wystrzał z broni, który przerwał milczenie i w końcu po wywołanym szoku, sprawił, że publiczność zaczęła się bawić. „Niemy Kelner”, choć nie wszystkich zachwycił, to na pewno powinien wywołać refleksję wśród widzów. Orwell już dawno, bo w 1949 r., w książce „Rok 1984” zapowiadał wszechobecnego Wielkiego Brata, który także w sztuce granej przez Szwedesa i Roznerskiego odgrywał dużą rolę. Postać tajemniczego „dyspozytora” wywołuje wśród gangsterów wiele emocji, które mają duży wpływ na ostatnią scenę. Rodzą się też pytania, czy w każdym z nas nie drzemie niemy kelner, który każe nam milczeć i zgadzać się na to, co inni serwują nam w życiu? Okazuje się, że zawsze możemy powiedzieć „pas”. To od nas zależy, kim jesteśmy i co robimy. Nic nie jest oczywiste, a role w społeczeństwie nie są z góry przydzielone. Mamy prawo zadecydować o swoim losie. Czy ograniczone zaufanie także jest wpisane w nasz byt? Często tak. Nawet najlepsze relacje mogą się zakończyć szybko i dramatycznie, tak jak w sztuce „Niemy Kelner” Harolda Pintera, napisanej pięćdziesiąt lat temu, która jest wciąż aktualna.
"Niemy Kelner" w NOK
Archiwum
27.01.2022, Ewelina Gizińska
- Przejdź do - aktualność Następna
- Pobierz artykuł w formie pliku Pdf
- Drukuj treść tego artykułu
- Powrót do poprzedniej strony
- Wypowiedz się na stronie Kontakt